Lucifer FOX FLARROW.pl Flarrow

Recenzja serialu Lucifer odcinka 2×11 „Stewardess Interruptus”

Lucifer nareszcie wrócił po przerwie świątecznej z pierwszym z pośród trzech odcinków midseasonu, zatytułowanym Stewardess Interruptus. Co więc za nami?

Pierwsza scena zdecydowanie rozczarowała fanów shippu Deckerstar, mimo że o tym, iż pocałunku na początku odcinka prawdopodobnie nie zobaczymy było wiadomo od dawna – wystarczyło nieco uważniej spojrzeć na zwiastun. Jednak tego, dlaczego do tego nie dojdzie… Cóż, ludzie najczęściej obstawiali, że pocałunek przerwie Maze lub Mama, a tymczasem osobą, która przerwała „ten moment” okazała się jedna z eks Lucyfera – Jana. A sposób w jaki to zrobiła, sprawił, że niejeden widz przez chwilę próbował otrząsnąć się z lekkiego szoku. No bo, bądźmy szczerzy, zbliża się moment, na który wielu fanów bardzo długo czekało – pierwszy pocałunek Lucyfera i Chloe – i nagle do apartamentu wchodzi stewardessa, zaczyna się rozbierać i proponuje trójkącik?! To było co najmniej dziwne.

Łatwo się domyślić, że dalsza część odcinka również dotyczyła Jany – a konkretniej jej morderstwa, do rozwiązania którego zostali wyznaczeni Lucyfer z Chloe.

A skoro już mowa o Chloe… przez większość odcinka miałam jej szczerze dość – irytowała mnie, próbowała na siłę sobie i wszystkim dookoła wmówić, że między nią i Lucyferem nie może nic być, bo przecież są zbyt różni, przesłuchiwała go… Okej, rozumiem, że mogła być zła, ale nie przesadzajmy – wiedziała przecież, że między Lucyferem i Janą, tamtego wieczoru, do niczego nie doszło. Moim zdaniem jej reakcja była dość mocno przesadzona.

Natomiast do Lucyfera ewidentnie dociera, że czuje coś do Chloe, o czym świadczy chociażby scena, w której pyta się Amenadiela, czy nadawałby się na chłopaka, a także jego wyznanie do Chloe w ostatniej scenie odcinka. I chociaż wizja zakochanego Władcy Piekieł wciąż jest dla mnie dziwna, to shippuję Deckerstar i mam nadzieję, że między nimi wszystko się ułoży.

A scena pocałunku… Może niektórzy powiedzą, że wyszła sztucznie, ale przecież Lucyfer został przez Chloe zaskoczony – zawsze on miał kontrolę, a tym razem to pani detektyw ją przejęła. Dlatego też twierdzę, że scena jak najbardziej na plus.

blank

Skoro już mowa o Deckerstar, to nie można pominąć intrygi Mamy. Chce, aby Lucyfer i Chloe zostali parą, widocznie jej na tym zależy. Chce zacząć nimi manipulować dla swoich osobistych celów. Wciąż nie wiemy, co dokładnie Chloe może zrobić, aby otworzyć jej drogę do Nieba, ale Mama zapewne doskonale to wie i nie odpuści. Jestem bardzo ciekawa, kiedy Lucyfer zorientuje się, że to nie szczera matczyna miłość, a kolejna intryga – tego już może jej nie wybaczyć. Na zdjęciach promocyjnych kolejnego odcinka widzimy, że Mama rozmawia z Maze (prawdopodobnie są to zdjęcia ze sceny, w której informuje ją o tym, że Chloe jest cudownym dzieckiem). Czy jest szansa, że Maze powie o tym Lucyferowi?

No i właśnie – Maze! Pomimo długo oczekiwanego pocałunku, to muszę przyznać, że odcinek zdecydowanie wygrała Maze i jej „zajebistość”. Jej zachowanie sprawiło, że parę razy się uśmiałam, a w tym serialu zdecydowanie potrzeba humoru. Bardzo, ale to bardzo duży plus!

Całość odcinka oceniam na 9.5/10, bo w zasadzie nie ma do czego się przyczepić. W odcinku widzieliśmy tak naprawdę wszystko, co mogliśmy chcieć zobaczyć – prawdziwą twarz Lucyfera, jego pocałunek z Chloe, sesję Maze u doktor Lindy Martin, jej nieco przesadzone poczucie własnej wartości, reakcję Chloe na to, że Dan spał z Charlotte… Odcinek był naprawdę dobry, a serial trzyma poziom. Oby tak do końca!

Swoją drogą, zauważyliście, że za każdym kolejnym razem, kiedy Lucyfer pokazuje swoje prawdziwe oblicze, jego twarz się zmienia? Jest jakby… coraz łagodniejsza, coraz mniej straszna? Macie jakieś swoje teorie na ten temat? Podzielcie się!