blank

Pora na ostatnią porcję zestawienia top 7 śmierci z komiksów. Po Supermanie, Kapitanie Ameryka (część 1/3), Barrym Allenie, Dark Phoenix (część 2/3), czas na ostatnią trójkę. Jesteście ciekawi tego, kto znalazł się w tym zestawieniu? 🙂

5) Ted Kord

Znalezione obrazy dla zapytania ted kord death

Pomówmy teraz przez chwilę o Justice Leauge Keitha Giffena i J.M. DeMattisa.

W nawiązaniu do wydarzeń Legend z 1987 roku powstała nowa Liga Sprawiedliwości. Poprzednia forma była dość długo nieaktywna i wtedy Keith Giffen postanowił ożywić serię. Był pod wrażeniem tego, że może wznowić występy superbohaterów ze świata DC.

Nie tak, jakby się mogło wydawać… wiele popularnych postaci po wydarzeniach z Crisis on Inifinite Earths nie były dostępne dla Giffena. W końcu porzucił ideę „najwyższego poziomu, największych gwiazd” na niemal całkowite przeciwieństwo: „zespół przegranych”.

Seria ta była strzałem w dziesiątkę. Osiągała bardzo dobre wyniki sprzedaży. Oglądanie postaci jako niezdarnych ludzi dawało duże możliwości w kwestii osadzenia sporej ilości żartów i humoru. Od tego momentu humor sam w sobie stał się bardziej powszechny. Była jednak jedna wada takiego zabiegu. Wiele postaci, do tej pory uważanych za najbardziej podziwianych stała się komediową odskocznią.

Najbardziej dotknięty tym „nieporozumieniem” był Ted Kord znany jako The Blue Beetle oraz Booster Gold. Byli ostatnimi, którzy dołączyli do publikacji DC. Ted Kord wcześniej znany był ze swojej obecności w Charlton, natomiast Booster Gold był świeżo stworzony.

Wiele lat później bohaterowie wciąż zmagali się z tymi zabiegami. W końcu Geoff Johns zdecydował się powoli kończyć ten styl prezentując Countdown to Infinite Earths. W trakcie tej 80 stronicowej historii, w której Ted odkrywa bardzo mroczna tajemnicę, której nikt z DC Universe nigdy wcześniej nie rozwiązał… i nie mógł zostać potraktowany poważnie, ponieważ był The Blue Beetle.

Ostatecznie dociera do korzeni spisku i zostaje zamordowany. Ted Kord był bardzo długo wyśmiewany przez fanów i innych bohaterów. Umarł jako „badass” i bohater, a co najlepsze, wspomniana książka sprawiła, że w końcowym efekcie fani domagają się wręcz jego powrotu. Jednak nie dostają tego o co proszą, już od przeszło dziesięciu lat. Czy go dostaną? Czy Ty również chciałbyś ponownie zobaczyć Teda w akcji? 🙂

6) Colossus

the-death-of-colossus

Śmierć tego bohatera była tak istotna dla serii i traktowana tak poważnie, że praktycznie nie ma znaczenia to, jak umarł Colossus. Przyczyną śmierci był obłęd.

Długo trwający spisek pod tytułem „wirus dziedziczny” – infekujący tylko i wyłącznie mutantów, nieustannie groził globalną zarazą, został zakończony w 2001 roku, gdy okazało się, że istnieje uniwersalne lekarstwo. Wymagało jednak aktywacji, która dokonać się mogła po pojedynczym wstrzyknięciu leku w mutanta. Colossus poświęcił swoje życie, by ratować resztę mutantów.

Nawet w standardach komiksowej nauki i logiki, jest to lekko mówiąc niewytłumaczalne. Stworzono z Clossusa bohatera w dziwaczny sposób. Wyglądało to tak, jakby sami autorzy nie wiedzieli co z nim zrobić.

Jednak pozostaje element zaskoczenia, sprawiający że można powiedzieć „O tak, dzięki Bogu to koniec!”
Jednym ze skrótów dla „Dziedzicznego Wirusa” było „Mutant AIDS„. Odkąd oryginalna koncepcja powstała w 1993 roku, wirus HIV/AIDS pozostaje w dużym stopniu owiany tajemnicą. Jest praktycznie niemożliwy do leczenia.

Pomysł na leczenie „Dziedzicznego Wirusa” zajął centralne miejsce w książkach na blisko 10 lat, aż w pewnym momencie ludzie stracili nadzieję, że kiedykolwiek doczekają się spójnego wyjaśnienia śmierci Colossusa. Wiemy tyle, że poświecił się dla mutantów. Dało to jednak nie tylko bohaterski wydźwięk postaci, ale też poczucie tego, co czuliby czytelnicy, gdyby dostali jedna wielką, wspaniałą historię. Całe doświadczenie z Legacy Virus nie poszłoby na marne.

7) Savage Dragon

the-death-of-savage-dragon-overlord-savage-dragon-150-erik-larsen

Podobnie jak w przypadku Supermana, ważniejsze od samej śmierci jest to, co oznaczała.

W 150 wydaniu Savage Dragon, tytułowy bohater pozornie zmarł w rękach Overlorda – najbardziej znany i najbardziej niebezpieczny przeciwnik Dragona.

To, czego Dragon o sobie nie wiedział, to fakt, że był brutalnym dyktatorem obcej rasy, którego tożsamość i wspomnienia zostały wymazane przez ludzi jego rasy. Na wszelki wypadek, gdyby miał „się obudzić”, postanowiono wyrzucić go na obcą planetę, by był ewentualnym zmartwieniem kogoś innego. Jak się domyślacie – trafił na Ziemię. Skończyło się tym, że Dragon został zupełnie inną osobą.

Zanim nie został zabity…

Jego niewiarygodny uzdrawiający factor sprawił, że powrócił, a jego umysł przypomniał sobie kim tak naprawdę był. Wpadł w niewyobrażalny, morderczy szał. Powstrzymany został przez najpotężniejszego wroga, który współpracował z inną wersją Dragona.

Zostały mu postawione zarzuty za wszystkie zbrodnie, a w momencie, gdy jego nastoletni syn stawał się superbohaterem i wiodącą postacią serii, Dragon poprosił o osadzenie w rządowym więzieniu i pozbawienie go wszelkich mocy.

Savage Dragon #150 jest prawdopodobnie najbardziej znaczącym pojedynczym wydarzeniem w historii serii rozpatrywanych w kategoriach długofalowych oddziaływań na dalszy bieg fabuły, a samo zakończenie (olbrzymie 100 stronicowe wydanie) było ogromnym zaskoczeniem.


To już koniec tej serii. Zapraszam do komentowania i dzielenia się opiniami. Być może macie pomysły na kolejne, podobne, serie? Piszcie w komentarzach, czy mielibyście ochotę na kolejne zestawienia z serii TOP X. 🙂