W tekście mogą znajdować się lekkie spoilery. Nic co zdradza fabułę, jednak może niektórych to zniesmaczyć.
Jednym z najważniejszych elementów DC i Warner Bros w przypadku Suicide Squad jest przedstawienie nowej wersji Jokera, którego rolę odgrywa Jared Leto. Ta wizja błazna została wykreowana przez samego producenta filmu, Davida Ayera, który stworzył ekscentrycznego, zwierzęcego, nowoczesnego gangstera który poważnie podkochuje się w jednym z członków drużyny – Harley Quinn. To ryzykowne na nowo interpretować kultowego bohatera, takiego który prawdopodobnie będzie miał wpływ na DC Extended Universe.
Pierwsze, krytyczne recenzje Suicide Squad ujawniają, że mimo, iż postaci Jokera było pełno w trailerach oraz materiałach reklamowych to jego samego w filmie nie uświadczymy aż tak często. Lecz wierząc słowom Leto – nie wszystko poszło tak jak planowali, ponieważ Jared nagrał wiele więcej scen niż możemy uświadczyć w wersji kinowej Suicide Squad.
„Było wiele scen, które nie ukazały się w finalnej wersji filmu. Miejmy nadzieję, że ludzie zobaczą je pewnego dnia. Kto wie” – mówi Leto w wywiadze z Telestar.
To już powoli staje się tradycją, że filmy DCEU zmierzają się z negatywnymi opiniami od krytyków, oraz samych widzów, jak to było w przypadku Batman v Superman: Dawn of Justice. Reakcja była tak silna, że Warner Bros postanowiło wydać edycję Ultimate, którą fani zdecydowanie preferowali w stosunku do oryginalnej wersji. Czyżby Suicide Squad czekało to samo?
O tym, czy film faktycznie jest tak słaby, jak go opisują krytycy, możemy przekonać się w kinach!
Reklama