Artykuł Flash. Mistrzowska Sztuczka. Tom 11 [RECENZJA] pochodzi z serwisu FLARROW.pl.
]]>Na początek pragniemy podziękować wydawnictwu Egmont za podesłanie nam komiksu do recenzji i zachęcamy do wspierania polskiego rynku komiksowego poprzez kupowanie na ich stronie, Egmont.pl!„Mistrzowska Sztuczka” pod żadnym pozorem nie jest dziełem zwieńczającym cokolwiek, a po prostu kolejną, zwyczajną historią ze Szkarłatnym Speedsterem w roli głównej. Barry w ostatnim czasie nie mógł narzekać na brak rozrywki, gdyż poza kilkoma znajomymi i niezbyt przyjemnymi twarzami, zajął się jeszcze badaniem nowo odkrytych mocy, za których uwolnieniem z resztą jest częściowo odpowiedzialny.
Tym razem jego odpoczynek zakłóci nie nikt inny jak jeden z Łotrów. Mowa o Tricksterze i to na dodatek tym oryginalnym, który zdecydował, że warto o sobie przypomnieć światu i wypuszcza w miasto toksynę czyniącą wszystkich… szczęśliwymi? Oczywiście stanowi to tylko część szalonego planu błazna, który najwidoczniej stara się udowodnić, iż wcale nie jest gorszy od jego kolegów po fachu, a w szczególności Joker czy Riddler.
Poza głównym wątkiem, na panelach komiksu nie zabraknie speedsterów i ich problemów, które naturalnie komponują się z całokształtem. To bardzo lekka i przyjemna lektura, idealna wręcz, aby nieco rozluźnić nasze mózgownice przed nadchodzącym i wyżej wspomnianym „Rokiem Pierwszym”.
Jak to na naszych sprinterów przystało – Tempo jest tutaj niezwykle szybkie, kadry dosłownie same siebie przeskakują, a my w błyskawicznym tempie przerzucamy coraz to kolejne kartki i w mgnieniu oka docieramy do ostatniej strony.
Williamson przez te kilkanaście tomów wykreował spójny i harmonijny świat, więc czytelnikom nie powinno sprawić problemu odnalezienie się w tym wszechobecnym chaosie, który towarzyszy Allenowi.
Od strefy wizualnej jak zwykle jest po prostu w porządku. Rysunki w tej serii nigdy nie były arcydziełem, ale zazwyczaj perfekcyjnie oddawały klimat komiksu. Mocna, choć celowo niechlujna kreska podkreślały dynamikę, a iście przesaturyzowane barwy odpowiadają nieustającemu optymizmowi Barry’ego Allena. Nie są to kadry wypełnione szczegółami, co w tym przypadku niezwykle ułatwia lekturę.
Oczywiście, jeżeli nie zaznajomiliście się z poprzednimi dziesięcioma tomami, to po „Mistrzowską Sztuczkę” nawet nie macie po co sięgać, a jeżeli jesteście „stałymi bywalcami”, to zdecydowanie możecie sięgnąć i po ten komiks. Można to przyrównać do takiego typowego odcinka jakiejś animacji, gdzie główny bohater walczy z tym jednym złym, a werdykt tej walki każdy wie, jaki jest. Ot prosta, przyjemna historia.
Artykuł Flash. Mistrzowska Sztuczka. Tom 11 [RECENZJA] pochodzi z serwisu FLARROW.pl.
]]>