Artykuł Disney tworzy polski film na Kaszubach! pochodzi z serwisu FLARROW.pl.
]]>Jak donosi Dziennik Bałtycki a Festiwalu Filmów Kaszubskich 2021 Mirosław Piepka ogłosił, iż dostał od włodarzy Disneya telefon z propozycją stworzenia polskiego filmu na Helu.
W lutym ubiegłego roku otrzymałem telefon od Walt Disney Company z propozycją napisania scenariusza do fabularnego animowanego filmu kinowego. […]
Jak wiemy, scenariusz jest już gotowy, a szefostwo Disneya pozytywnie oceniło utwór. Współproducentem ma być wytwórnia Trefl Film.
Film zostanie nagrany na Kaszubach, przy wybrzeżu. Piepka doniósł, że w Polsce są zdecydowanie mniejsze koszty wykonania produkcji.
Film powstaje na Wybrzeżu, bo, co by nie powiedzieć, koszty produkcji są tu tańsze niż w Chicago, Miami czy w Paryżu.
Akcja utworu dziać się będzie w XV wieku na Helu. Godne uwagi jest to, że animacja zostanie stworzona za pomocą tej samej technologii, którą widzieliśmy w „Shreku”. Producenci zaplanowali datę zdjęć na 13 lipca. Tworzenie filmu animowanego to bardzo długa praca, zatem musimy czekać na efekt finalny przynajmniej do 2022 roku.
Jak podaje Dziennik Bałtycki – przy produkcji nie zabraknie zdobywców Oscarów. Tomasz Witkowski, Marek Skrobecki oraz Jan Kaczmarek włożą swoją pracę do nowego dzieła wytwórni.
Nie za bardzo znamy szczegóły produkcji, jednakże za rok powinniśmy otrzymać fragmenty animacji. Na zakończenie festiwalu, Piepka stwierdził, że postara się przekonać Disney do wyświetlenia pięciu bądź dziesięciu minut urywek filmu.
W tym czasie Piepka z Bajonem ciężko pracowali nad „Kamerdynerem„, który jest swoistym magnum opus twórców.
– Kończymy realizację pięcioodcinkowego serialu „Kamerdyner” – poinformował Mirosław Piepka. – Każdy odcinek będzie miał 45 minut. Jak już wcześniej wielokrotnie powtarzałem, ten serial będzie dla mnie cenniejszy niż film, będzie takim prawdziwym „Kamerdynerem”. Kręcąc film, z uwagi na jego ramy czasowe, musieliśmy odrzucić 40 procent nagranego materiału i dwa poboczne wątki. Teraz będziemy mogli to wszystko pokazać i ta produkcja nabierze głębi i przedstawi odbiorcy prawdziwy obraz tamtych czasów na Kaszubach.
Emisja nastąpi od stycznia 2020 roku na TVP 1 w każdą niedzielę o godzinie 19:10.
Artykuł Disney tworzy polski film na Kaszubach! pochodzi z serwisu FLARROW.pl.
]]>Artykuł „Tom and Jerry in New York” – pierwszy zwiastun! pochodzi z serwisu FLARROW.pl.
]]>We wspomnianym zwiastunie możemy zobaczyć, że poza terenem hotelu, którego mieszkańcem jest Tom, dane będzie nam zobaczyć także boczne uliczki, muzea czy domy towarowe. Gdyby komuś tytułowy duet się znudził, to do ich przygód dołączy kot o imieniu Butch, a także buldog nazywający się Spike. Premiera serialu zaplanowana jest na pierwszego lipca.
Artykuł „Tom and Jerry in New York” – pierwszy zwiastun! pochodzi z serwisu FLARROW.pl.
]]>Artykuł Data premiery i plakat „Tom and Jerry in New York”! pochodzi z serwisu FLARROW.pl.
]]>Data premiery wyznaczona jest na pierwszego lipca, więc może to być idealna dokładka po seansie filmu w kinie. Nowo opublikowany plakat poniżej:
Artykuł Data premiery i plakat „Tom and Jerry in New York”! pochodzi z serwisu FLARROW.pl.
]]>Artykuł [Zobacz]: Pierwszy zwiastun „Superman: Man of Tomorrow”! pochodzi z serwisu FLARROW.pl.
]]>Dziś rano portal IGN zaprezentował pierwszy oficjalny zwiastun Superman: Man of Tomorrow, nowego filmu animowanego DC, który już latem trafi na platformy streamingowe. W nadchodzącym filmie animowanym wystąpią Darren Criss (Glee, Flash) jako Superman i Quinto (Star Trek) jako arcy-nemezis bohatera, Lex Luthor.
Zwiastun filmu głównie pokazuje nam dwie główne postacie, czyli Supermana i Lexa Luthor, ale podstępnie ukazuje także spojrzenie na jeszcze dwóch innych złoczyńców w postaci Lobo i Parasite’a. Obaj złoczyńcy mogą być postrzegani jako rywale Supermana, podczas gdy on sam będzie starał się uchronić Metropolis!
Zobacz zwiastun:
Artykuł [Zobacz]: Pierwszy zwiastun „Superman: Man of Tomorrow”! pochodzi z serwisu FLARROW.pl.
]]>Artykuł Sowiecki Superman! Recenzja „Superman: Czerwony Syn” pochodzi z serwisu FLARROW.pl.
]]>Na początek pragniemy podziękować wydawnictwu Egmont za podesłanie nam komiksu do recenzji i zachęcamy do wspierania polskiego rynku komiksowego poprzez kupowanie na ich stronie, Egmont.pl!
Całość odpowiada nam a pytanie, co by było, gdyby kapsuła Supermana wylądowała nie w Kanzas, a wcielonej do Związku Sowieckiego Ukrainie, a czułą miłość Państwa Kent, zamieniłoby się na dyktatorskie warunki u Józefa Stalina.
Do Amerykanów dochodzą wieści, iż Rosja weszła w posiadanie niezwykle niebezpiecznej broni, którą oczywiście jest Kal-El. Najpotężniejszy umysł USA, Lex Luthor, poproszony jest o zlikwidowanie zagrożenia, a wspomagać go w tym będzie m.in…. Batman! Który swoją drogą ma świetnie pasującą do klimatu czapkę uszatkę! Brakowało tylko by kankana zatańczył.
Do największych zalet tego tytułu na pewno należy wykreowanie alternatywnego świata i jego bohaterów. Świetnie rozwiązano postać Lexa, którego cały czas starano się ukazać w jak najlepszym świetle, jednak ostatecznie czytelnik i tak otrzyma obraz typowego gbura i szaleńca, z którego Luthor w końcu jest znany. W tym przypadku sprawdza się to świetnie, czego jednak nie mogę powiedzieć o Kal-Elu, u którego poza miejscem wylądowania…w charakterze nie zmieniło się zupełnie nic, a to wielka szkoda. Po tym, jak reklamowana jest ta historia, człowiek mógłby spodziewać się Supermana dyktatora, rodem z Injustice.
Fabuła prowadzona jest rewelacyjne, świetnie dobrane tempo akcji, które niczym w filmowych produkcjach odpowiednio wzrasta, gdy zaczyna się robić gorąco, a maleje, gdy tylko sytuacja jest nieco bardziej spokojna, jednak cały czas jesteśmy trzymani w napięciu i komiks nie pozwala „się odłożyć”, wręcz zmuszając nas lektury do samego końca. Konflikt państw został przedstawiony bardzo ciekawie, a nieudolne próby zabójstwa Supermana przez Lexa potrafią przyprawić o uśmiech na twarzy.
Trochę boli brak wykorzystania potencjału niektórych bohaterów. Całość skupia się głównie na walce wyżej wymienionej dwójki, w momencie, gdy nic nie stało na przeszkodzie, aby wkład takich postaci jak Lois Luthor(!!!), Wonder Woman, Batmana, czy Olsena był nieco większy. Oni wszyscy tam są, pojawiają się momentami i wydawałoby się, że ich rola będzie miała więcej znaczenia, a ostatecznie zostali zredukowani do roli „narzekacza”, którzy kręcą się wokół głównych bohaterów.
Ba, w pewnym momencie pojawia się nawet „korpus” Zielonych Latarni, których pokonanie było łatwiejsze, niż przysłowiowe zabranie dziecku lizaka. Są to elementy do, których gdyby podeszło się nieco inaczej, to zdecydowanie pozytywnie wpłynęłyby na odbiór całokształtu.
Jednak nie da się ukryć, że Millar stworzył jeden wielki, spójny świat, który pomimo tych pomniejszych wad, jest niezwykle ciekawy i daje nieco powiewu świeżości do standardowych historii o Supermanie. Warto zaznaczyć, że od pierwotnej premiery minęło 17 lat, a „Czerwony syn” dalej bawi i nie można mówić, iż się całość zestarzała.
Humoru także tu nie brakuje, chociaż nie zawsze jest on „bezpośredni”. Autor często wręcz naśmiewa się z Kal-Ela i jego przepotężnej natury, ale to nie tylko on pada ofiarą przerysowania. Poza tym nie brakuje tu kilku ciekawych konceptów, które mogą nieco rozbawić, jednak jest to element, który lepiej odkryć samemu.
Za strefę graficzną odpowiadał Dave Johnson, który wśród czytelników DC znany jest bardziej z okładek (100 naboi, Lucyfer czy Coffin Hill), jednak tym razem zilustrował całą powieść, oczywiście nie w pojedynkę, gdyż wspomagał go Killian Plunket (Aliens: Labyrinth, Wolverine: The return of weapon x). Styl Johnsona świetnie komponuje się z historią Czerwonego Syna, który nawet nie ukrywa swojej inspiracji realizmem socjalistycznym, starając się jak najdokładniej zobrazować sowieckie realia.
Mocna i pewna kreska wręcz podkreśla „potęgę” Kal-Ela, a czerwieni (czy ogólnie cieplejszych barw) tu tyle, niczym w najbardziej krwawych pozycjach, mimo że samej krwi tu praktycznie brak. Szata graficzna jest niezwykle przyjemna dla oka, a to spora zaleta, jeżeli weźmiemy pod uwagę, iż to tytuł sprzed prawie dwóch dekad. Niestety sporo komiksów nie zestarzało się od tamtej pory zbyt dobrze, także pokłony dla Dave’a za robotę, którą wykonał.
Podsumowując – Choć nie jest nieskazitelnie, to „Czerwony syn” po tylu latach dalej wypada rewelacyjnie, a Mark Millar przedstawia nam ciekawy, spójny świat, sporo widowiskowej akcji i niezwykle dobrym finałem. Historia potrafi czasem zaskoczyć, rozśmieszyć, a co najważniejsze – non stop trzyma nas w napięciu. Poza tym ilustracje są wręcz obłędne, także lekturę można polecić chociażby dla samej strefy wizualnej. Jedna z najlepszych historii z „Elseworlds”? Zdecydowanie tak.
Warto dodać, że jakiś czas temu DC stworzyło film animowany, który adoptuje historię z komiksu, także jeżeli nie jesteście przekonani czy warto dać komiksowi szansę, to zawsze można sprawdzić animację.
Artykuł Sowiecki Superman! Recenzja „Superman: Czerwony Syn” pochodzi z serwisu FLARROW.pl.
]]>Artykuł Ty druha we mnie masz! „Toy Story 4” – Recenzja wydania Blu-Ray pochodzi z serwisu FLARROW.pl.
]]>Dziękujemy Galapagos za udostępnienie kopii filmu do recenzji.
„Toy Story 4” w Polsce pojawiło się z dwumiesięczną obsuwą i to właśnie przez te wszystkie pozytywne recenzje portali zagranicznych zdecydowałem się, aby dać tej animacji szansę, dlatego seans zaliczyłem mniej więcej w okolicach premiery. Zawiodłem się? Tego dowiecie się poniżej!
Najpierw krótko o fabule, nieco też przypomnę wydarzenia z poprzedniej części. Andy to już nie chłopiec, a mężczyzna, dorósł i oddał zabawki do przedszkola, gdzie żywota spokojnego nie miały. Ostatecznie wszystko skończyło się happy endem, gdyż bohaterowie znaleźli nowy dom, tym razem u małej Bonnie. Czwarta część produkcji rozpoczyna się retrospekcją, w której znika Bo Peep, a następnie akcja przenosi nas już do teraźniejszości, dokładniej do pierwszego dnia naszej małej ludzkiej istoty w przedszkolu.
Okazuje się też, iż nowa właścicielka zabawek niekoniecznie pała sympatią do Chudego, który jednak znosi to dzielnie. Po tym, jak Bonnie wróciła załamana ze spotkania integracyjnego, kowboj postanowił być bohaterem dziewczynki i wpakował się jej do plecaka. Ostatecznie sprawy obrały nieco niekorzystny obrót dla naszego „herosa”, gdyż mała stworzyła sobie nową zabawkę, która wielce lubuje się w… śmieciach!
Resztę historii pozostawiam wam, gdyż wydaje mi się, iż jest to coś, co trzeba obejrzeć samodzielnie. Cały film ogólnie wykorzystuje podobne motywy, które towarzyszyły poprzednim częściom, jednak zdecydowanie czuć tu powiew świeżości i oryginalności, nie ma mowy, że uświadczycie efektu „deja-vu”, że coś zostało skopiowane.
Teoretycznie animacja skierowana jest do młodszego odbiorcy, jednak porusza tematy, które bliskie będą i dorosłemu widzowi. Dla dzieciaków przygotowano specjalne „smutne momeny”, ale sami raczej nie wychwycą wszystkich egzystencjalnych metafor, a tych zdecydowanie tu nie brakuje. Całość może stanowić interpretację życia. Wszyscy idą w swoją stronę, także rozstań tu nie brakuje. Jedni nie potrafią pogodzić się z prawdą, żyją krótkowzrocznie, a jeszcze inni cały czas są kopani w swoje przysłowiowe cztery litery, mimo iż cały czas pomagają i myślą o innych, a jeszcze niektórzy są niespełnieni „zawodowo”, przez co popadają w depresję. Brzmi to dość smutno prawda?
Jeżeli obawiacie się, że po seansie skończycie rozpłakani, to nie ma powodów do obaw –rozrywki i humoru tu nie brak. Jak już mowa o łzach, to co najwyżej popłaczemy się ze śmiechu, gdyż film wypełniony jest gagami po brzegi.
Bardzo cieszy mnie także, iż twórcy poruszyli pewien społeczny problem. Nie ważne czy jesteś przepiękną zabawką czy zdeformowanym zlepkiem śmieci – należymy do jednej kategorii i wszystkim nam przysługuje takie samo uczucie! Dawno żadna animacja Disneya/Pixara tak bardzo mnie nie poruszyła.
Animacyjnie jest rewelacyjnie. Stylistyka pozostaje identyczna, jak w poprzedniczkach, jednak ze względu na większe możliwości dzisiejszych sprzętów, to jest jeszcze piękniej. Produkcja ta wizualnie zachwyca nas od pierwszej części, która liczy już sobie… 25 lat! Tym razem ponownie otrzymaliśmy możliwości, które oferuje nam oprogramowanie „Presto”. Super!
Muzycznie też złego słowa nie mogę powiedzieć, jednak brakuje jakiejś chwytliwej melodii. Utwór wspomniany w tytule i nagłówku pojawia się wyłącznie na samym początku, także nie spodziewajcie się, że pośpiewacie sobie coś więcej w trakcie seansu.
Bardzo cenię sobie polski dubbing. Czemu? Powróciła większość, jak nie cała stara obsada, którą pamiętam jeszcze z młodszych lat, gdy to w kinowym fotelu oglądałem „Toy Story 2”. Nostalgia uderzyła mocno!
W czasach nieudanych kontynuacji i remake’ów, Toy Story 4 to ulga dla naszych oczu i uszu. Świetna animacja, która zadowoli i rozbawi nie tylko młodszego odbiorcę, ale i starszą widownię, którzy nie tylko dobrze się ubawią, ale i pewnie ich serducha zostaną poruszone niejednokrotnie. Jeżeli nie zdążyliście do kina, to teraz macie świetna okazję aby nadrobić zaległości.
Tak, jak o samej produkcji wręcz ciężko nie wypowiadać się pozytywnie, tak wydanie Blu-ray w stosunku do innych animacji wypada stosunkowo słabo. Na płycie, poza komentarzem twórców, znajdziemy dwa klipy – Jeden w pełni poświęcony pastereczce Bou, która zresztą przeszła wielką metamorfozę, a drugi samym twórcom i ich kolekcji figurek. Osobiście z chęcią obejrzałbym materiał poświęcony samemu procesowi twórczemu, ale nie można wymagać wszystkiego. Tak czy inaczej – film zdecydowanie godny polecenia.
Artykuł Ty druha we mnie masz! „Toy Story 4” – Recenzja wydania Blu-Ray pochodzi z serwisu FLARROW.pl.
]]>Artykuł Zwiastun filmu „Superman: Czerwony Syn”! pochodzi z serwisu FLARROW.pl.
]]>„Superman: Red Son” zaprezentuje nam alternatywną wizję świata, w której to w miejscu herbu rodu El na piersi Człowieka ze Stali widnieć będzie sierp i młot. Kapsuła Kal-Ela wyląduje w Związku Radzieckim w latach 50., a nasz bohater zamiast dorastać w Kansas, by później stać się symbolem nadziei, wychowywać się będzie w kołchozie na Ukrainie i walczyć w obronie socjalizmu.
Produkcja jest adaptacją trzyczęściowej miniserii autorstwa Marka Millara, wydanej przez DC Comics w 2003 roku w ramach cyklu „Elseworlds”.
Poniżej możecie zobaczyć zwiastun, w którym oprócz Supermana ujrzymy również alternatywne wersje Wonder Woman oraz Batmana.
Premiera „Superman: Red Son” planowana jest na początek 2020 roku.
Artykuł Zwiastun filmu „Superman: Czerwony Syn”! pochodzi z serwisu FLARROW.pl.
]]>Artykuł KRÓL LEW – Historia, która wzrusza od pokoleń już na Blu-Ray i DVD! pochodzi z serwisu FLARROW.pl.
]]>W polskich kinach obejrzało go ponad 2,5 mln widzów, dzięki czemu zyskał status najpopularniejszego filmu 2019 roku. „Król Lew” zadebiutuje na Blu-ray i DVD już 27 listopada.
Nowa wersja „Króla Lwa” jest dziełem Jona Favreau, nominowanego do nagrody Emmy® aktora, reżysera i scenarzysty mającego na swoim koncie takie przeboje jak „Iron Man”, „Szef” czy „Księga dżungli”.
Film jest zrealizowany z niezwykłym rozmachem, dzięki połączeniu technik filmu fabularnego z realistycznymi obrazami generowanymi komputerowo. Otoczenie postaci zostało zaprojektowane przy pomocy silnika gier. Najnowocześniejsze narzędzia tworzenia wirtualnej rzeczywistości pozwoliły reżyserowi poruszać się po wirtualnym planie filmowym w poszukiwaniu lokalizacji i przy ustawianiu kamery –zupełnie jakby stał na afrykańskiej sawannie obok Simby.
Premiera: 27.11.2019
Czas trwania filmu: 113 min.
Link do wydania DVD: KLIK
Link do wydania Blu-Ray: KLIK
Artykuł KRÓL LEW – Historia, która wzrusza od pokoleń już na Blu-Ray i DVD! pochodzi z serwisu FLARROW.pl.
]]>Artykuł „Kim, do licha, jest Carmen Sandiego?” – Recenzja książki! pochodzi z serwisu FLARROW.pl.
]]>Dystrybucją w Polsce zajęło się Wydawnictwo Insignis i to właśnie im dziękujemy za dostarczenie nam egzemplarza do recenzji.
Dla niewtajemniczonych – Carmen Sandiego po raz pierwszy zadebiutowała w grze komputerowej z 1985 roku, a w ’94 otrzymała własny serial animowany. Nieco starsi widzowie powinni go kojarzyć, gdyż był u nas emitowany na Polsacie. 18 stycznia 2019 r., za pośrednictwem Netflixa, ta zręczna złodziejka otrzymała szansę, aby zabłysnąć na nowo. Niestety w Polsce przeszło to bez większego echa, co jednak mam nadzieję, zmieni się właśnie dzięki książkowej adaptacji.
Jeżeli jednak jesteście już po seansie i obawiacie się, iż otrzymacie dokładnie to samo, to z przyjemnością rozwieję wasze wątpliwości. Choć faktycznie wszystkie sceny, które znajdują się w pisanej powieści, miały także swoje miejsce w serialu, to jednak pozycja ta jest jej bardzo dokładnym uzupełnieniem. Brakowało wam w animacji nieco bardziej rozbudowanej genezy postaci Carmen? Oto i ona.
Całość rozpoczyna się zupełnie jak w Netflixowej wersji, jednak prawdziwa zabawa rozpoczyna się wraz z początkiem retrospekcji. Tym razem szczegółowo opisano wczesne życie Czarnej Owcy – od momentu, gdy tylko pojawiła się na wyspie, poprzez jej wstąpienie do akademii, aż po jej „pierwszą misję”.
Dużo większą uwagę skupiono na relacjach Carmen z jej przyjaciółmi i wrogami, przedstawiono cały etap jej edukacji w VILE, łącznie z przebiegiem egzaminów, które w serialu zostały po prostu pominięte. Dużo więcej sensu mają teraz także jej relacje z Graczem czy Szarym. Wiemy też już, skąd wzięły się te niesamowite umiejętności głównej bohaterki. Nie szczędzono tu na tego typu szczegółach, których niestety bardzo brakowało mi w serialu.
Pióro autorki jest bardzo lekkie, a to niesamowity plus. Nie jest to w żaden sposób wymagająca lektura. Młodsze grono nie powinno mieć żadnego problemu z jej odbiorem, a dla starszych stanowić będzie swojego rodzaju odmóżdżacz. Lektura tej powieści to sama przyjemność, a staranne opisy tylko bardziej pobudzają naszą wyobraźnię, przez co idzie się poczuć, jakby samemu się było tam na miejscu.
Na pochwałę zasługuje także samo wydanie książki. Stylistycznie jest wzorowana na przygodach tego współczesnego Robin Hooda, czerwieni tu pełno, a kerning i tracking tekstu rozwiązany jest rewelacyjnie. Powieść czyta się przez to bardzo przyjemnie, gdyż wzrok praktycznie w ogóle nie powinien się męczyć. To spora zaleta, szczególnie że ostatnio wydawcy zdają się o tym zapominać.
To właśnie dzięki tej pozycji dowiedziałem się może nie tyle kim jest Carmen Sandiego, a o tym, iż Netflix postanowił odświeżyć tę animację. Ostatnio coraz częściej praktykuje się przekładanie różnych dzieł na inne formy i jak najbardziej jestem tego zwolennikiem. Właśnie dzięki temu niektóre dzieła mają okazję otrzymać uwagę, na którą zasługują i to samo tyczy się właśnie tej książki.
Czytając dzieło Rebecci Tinker relaksowałem swój mózg. Jest to niezwykle lekko napisana powieść na jeden, dwa wieczory, która powinna pozostawić na waszych ustach uśmiech, a jednocześnie zachęcić do sprawdzenia animacji na platformie streamingowej sygnowanej czerwoną literą N.
Dlatego zachęcam do sięgnięcia po tę książkę. Nie zawiedziecie się, a być może rozchmurzycie się w któryś z tych depresyjnych, jesiennych wieczorów…
Artykuł „Kim, do licha, jest Carmen Sandiego?” – Recenzja książki! pochodzi z serwisu FLARROW.pl.
]]>Artykuł [Zobacz]: Nowy zwiastun serialu „Harley Quinn”! pochodzi z serwisu FLARROW.pl.
]]>Premiera zbliża się wielkimi krokami, więc DC Universe postanowiło podsycić zainteresowanie fanów wypuszczając nowy trailer.
Serial przeznaczony jest dla widzów dorosłych oraz zostanie utrzymany w komediowym klimacie i, jak widać, nie zabraknie w nim akcji. Na pierwszy sezon zaplanowano trzynaście odcinków, które będą publikowane z częstotliwością jednego epizodu na tydzień.
Głosu głównej postaci użyczy znana z „The Big Bang Theory” Kaley Cuoco, natomiast Jokerowi wcielający się w postać Mr. Nobody w „Doom Patrol” Alan Tudyk.
Produkcja zadebiutuje już 29 listopada 2019 r.
Artykuł [Zobacz]: Nowy zwiastun serialu „Harley Quinn”! pochodzi z serwisu FLARROW.pl.
]]>