Matthew McConaughey to jeden z niewielu gwiazdorów Hollywood, którzy jeszcze nie zagrali w żadnym filmie o super bohaterach. Według doniesień aktor był brany pod uwagę do roli Ego w Strażnikach Galaktyki Vol. 2, jednak, jak zapewne wiecie, ostatecznie świadomą planetę zagrał Kurt Russel. Wielu fanów uważa McConaughey’a za idealnego Normana Osbarna czy Adama Warlocka, jednakże aktor przyznał, że lata temu miał na oku rolę Hulka.

Na przestrzeni lat w zielonego brutala wcielało się wielu aktorów, od Erica Banę po Marka Ruffalo. W najnowszym epizodzie podcastu Happy Sad Confused McConaughey wyjawił, że w swojej karierze odtrącił wiele oferowanych mu ról w znanych franczyzach. Sam jednak został odrzucony, gdy, będąc fanem serialu The Incredible Hulk z końcówki lat 70., ubiegał się o rolę Hulka:

Powiedzieli: „Nie, raczej podziękujemy”.

Wyobrażacie sobie Matthew w roli Bruce’a Bannera? Dajcie nam znać w komentarzach!

Artykuł Matthew McConaughey mógł zagrać… Hulka! pochodzi z serwisu FLARROW.pl.

Komiks ma być „nową wizją klasycznego tworu Jacka Kirby’ego”. Oficjalny zwiastun zapowiadający serię i ukazujący niesamowite rysunki Ribića zobaczycie poniżej. Pierwszy numer ukaże się w listopadzie (to wtedy pierwotnie do kin miał trafić film Eternals).

Never die. Never win. This November, the Eternals arrive.

From the thought-provoking minds of @KieronGillen and Esad Ribić comes a brand new vision of Jack Kirby’s classic Marvel creation: https://t.co/p43p32nQBM #MarvelComics pic.twitter.com/RZL9aCGVbB

— Marvel Entertainment (@Marvel) August 19, 2020

Zapytany o nadchodzący komiks Gillen stwierdził:

Kiedyś powiedziałem, że jeśli mam ponownie będę pisał dla Marvela, musi to być coś, czego nigdy wcześniej nie robiłem. To jest właśnie coś takiego. Będę pracował z moim absolutnie ulubionym artystą, bazując na jednej z niesamowitych wizji Kirby’ego i robiąc z niej coś zupełnie nowego. Chociaż Esad tworzy na stronach całe światy, sam daję z siebie wszystko. To coś o tak wielkiej skali, że gdy spojrzycie na komiks, strony będą praktycznie wypukłe. To w końcu Eternals – Przedwieczni – czyli coś, co nigdy nie wychodzi z mody, więc celujemy w „natychmiastowy klasyk”. Będą też sceny walki, horror, ludzkie dramaty, emocje, wybuchy. Komiksy!

Jeszcze niedawno Eternals, mimo bycia wszechmocną rasą półbogów, rezydowali raczej na tyłach świata Marvela. Stworzeni w 1976 przez wizjonera Jacka Kirby’ego powrócili do komiksów w latach 80. W serii Peter B. Gillisa i Sala Buscemy, a następnie po dłuższej przerwie w 2006 w komiksie Neila Gaimana i Johna Romity Jr. Ich najnowsza tytułowa seria była publikowana w 2008, a jej scenarzystą  był Charles Knauf.

Chociaż w uniwersum Marvela Eternals pojawiali się i znikali, zostali wyrwani z mroku przez Marvel Studios na SDCC 2019, gdy to filmowy gigant ogłosił pracę nad produkcją opowiadającą o zapomnianych herosach, którzy będą odgrywać znaczącą rolę w czwartej fazie MCU. Premiera filmu w reżyserii Chloe Zhao została przełożona na 12 lutego 2021.

Artykuł Marvel publikuje nowy zwiastun „Eternals”! pochodzi z serwisu FLARROW.pl.

Vanity Fair jako pierwsze doniosło o pojawieniu się Afflecka w The Flash. Według portalu relacja Batmana i Flasha w filmie ma przypominać tę z Justice League – pełną humoru, ale i zrozumienia. Reżyser nadchodzącego filmu o Allenie, Andy Muschietti, zdradził, czego możemy oczekiwać:

[Batman] pełni dużą rolę w emocjonalnym wydźwięku filmu. Interakcje i relacja Barry’ego i granego przez Afflecka Wayne’a dodadzą dodatkową warstwę emocjonalną, jakiej jeszcze nie widzieliśmy. To nadal film i historia Barry’ego, ale on i Batman mają ze sobą więcej wspólnego, niż można się spodziewać. Obaj stracili matki w wyniku tragicznego mordesrtwa i będzie to jednym z ważnych wątków. To właśnie on wprowadza do gry Batmana Afflecka.

Następnie Muschietti powiedział, dlaczego uważa tę wersję Batmana za wyjątkową:

Batman Bena zawiera w sobie pewną dychotomię: jego męskość, to, jak wygląda, jego budowa, kwadratowa szczęka wydaje się gryźć z tym, jak bardzo jest wrażliwy. Ben potrafi ukazać tę wrażliwość, pochodzącą ze środka. Potrzebuje historii, która pozwoli mu ukazać ten kontrast.

O owej wrażliwości Batmana swego czasu wypowiadał się sam Affleck:

Zack [Snyder] powiedział mi, że celuje w ton serii „Mroczny Rycerz” Franka Millera, gdzie Batman jest starszy, w pewien sposób złamany i bardziej wrażliwy i pomyślałem, że to bardzo ciekawe podejście. Sam jestem wrażliwym gościem, sam czasem mam problemy podnieść się z łóżka, sam często czuje ogromny fizyczny i psychiczny ból, pomyślałem więc, że granie kogoś takiego będzie interesującym wyzwaniem i się go podjąłem.

To już kolejny Batman dołączający do The Flash – niedawno dowiedzieliśmy się, że w filmie pojawi się również Michael Keaton, powracający do roli Zakapturzonego Krzyżowca po 30 latach. Gdy dodamy to tego jeszcze nadchodzący film The Batman z Robertem Pattinsonem w tytułowej roli, szykuje nam się prawdziwe Bat-versum!

Artykuł Ben Affleck powróci do roli Batmana w nadchodzącym „The Flash”! pochodzi z serwisu FLARROW.pl.

Pierwszą część przygód Carol Danvers, która zarobiła ponad miliard dolarów, kręcił duet Anny Boden i Ryana Flecka. W Captain Marvel 2 Brie Larson powróci do tytułowej roli, a za scenariusz odpowiada Megan McDonnel, która współtworzy serial WandaVision mający pojawić się na Disney+ w przyszłym roku.

DaCosta to czwarta kobieta – i pierwsza czarnoskóra kobieta – która zasiądzie na stołku reżyserskim filmu MCU. Jej kariera wystrzeliła wraz z zeszłorocznym Little Woods, co pomogło jej objąć stanowisko reżyserki Candymana, którego producentem jest twórca Uciekaj! czy To My Jordan Peele. W związku z kryzysem COVID-19 premiera Candymana została przełożona na październik tego roku, a sam film, jak twierdzi DaCosta, opowie o długiej historii przemocy białych wobec czarnoskórych obywateli.

Innymi kandydatkami na reżyserkę Captain Marvel 2 była Olivia Wilde (Booksmart) i Jamie Babbit (Russian Doll)

Jak wam podoba się ta informacja? Jesteście zadowoleni, czy widzielibyście kogoś innego na stanowisku reżysera? Dajcie nam znać w komentarzach!

Artykuł Wiemy, kto wyreżyseruje „Captain Marvel 2”! pochodzi z serwisu FLARROW.pl.

Na początek pragniemy podziękować wydawnictwu Egmont za podesłanie nam komiksu do recenzji i zachęcamy do wspierania polskiego rynku komiksowego poprzez kupowanie na ich stronie, Egmont.pl!

Misterne plany, które w dwóch poprzednich tomach snuł Steve w końcu wchodzą w życie: najpotężniejsi herosi zostają uwięzieni w kosmosie przy pomocy niemożliwej do przebicia tarczy osłaniającej całą kulę ziemską, rezydujący w Nowym Jorku bohaterowie wpadają w sidła Blackouta i Zemo, którzy zamykają ich w mrocznym wymiarze Darkforce, a garstka pozostałych  Avengerów jest ostatecznie pokonana przez Rogersa i jego świtę, dzięki czemu Hydra może zająć Biały Dom. A to dopiero pierwszy z jedenastu zeszytów głównego eventu. Krótko mówiąc – jest gorzej niż źle.

Spencer kontynuuje wątki poruszane przez siebie w zeszytach poprzedzających Tajne Imperium – całe opasłe tomiszcze to przede wszystkim przestroga dla nas wszystkich, aby nigdy nie podążać ślepo za autorytetami, nieważne, jak krystalicznie czyste i anielsko dobre mogą wydawać się na pierwszy rzut oka. Chociaż niekoniecznie mogą okazać się tajnymi agentami neonazistowskiej organizacji, to powierzenie nadmiaru władzy jednostce – czy to człowiekowi, czy to partii – nigdy nie prowadzi do niczego dobrego. Kontekst polityczny komiksu może dla jednych wydawać się mocno in-your-face ­– często słyszałem opinie, że superbohaterowie nie jest od uczenia i filozofowania, tylko od czystej radości z eskapistycznego lania się po facjatach, niemniej sam uważam, że warto co jakiś czas sięgnąć po pozycję która pod warstwą kolejnej historii o trykociarzach skrywa jakiś ciekawy komentarz społeczny czy spostrzeżenie na temat otaczającego nas świata. A to Spencerowi wychodzi fantastycznie – w pierwszym tomie przygód nazi-Rogersa wychwalałem aluzje do współczesnych, rzeczywistych wydarzeń i chociaż w Tajnym Imperium nie są już one aż tak oczywiste, znajdą się i tutaj, wywołując przede wszystkim żal, że jako gatunek ludzki dotarliśmy do tak nieciekawych czasów.

Niestety, Tajne Imperium cierpi na od lat znaną bolączkę, która w najwyższym potrafi znokautować nawet znakomity komiks: jest jednym ze słynnych WIELKICH EVENTÓW MARVELA, PO KTÓRYCH NIC JUŻ NIE BĘDZIE TAKIE SAMO (spoiler: praktycznie zawsze w sumie wszystko wraca do normy, bo status quo nie oszczędza nikogo). I niestety, dramat bohaterów desperacko walczących o uwolnienie USA spod reżimu Hydry, czy wewnętrzny konflikt Steve’a, który mimo wszystko nie jest kręcącym wąsa złoczyńcą, a kimś, kto do końca wierzy, że robi dobrze (tyle że jego wizja dobra jest powykręcana przez faszystowską propagandę i słodki smak totalnej kontroli nad wszystkim, no cóż) gubią się w liście punktów, które musi wypełnić standardowy event Marvela. A to jakiś mocno pozbawiony większego sensu zwrot akcji, a to ktoś sobie zginie, a to czas na wielkie mordobicie, a tu ktoś pojawia się znikąd, a jak chcesz wiedzieć, z jakiego właściwie nikąd, to ups, trzeba przeczytać zeszyt uzupełniający. I tak wciągająca drama polityczna przeplata się z generyczną superbohaterszczyzną tak, że po przeczytaniu ani nie jest się w pełni zadowolonym, ani szczególnie zdegustowanym.

Nad Tajnym Imperium pracował szereg różnych rysowników – Rod Reis, Leinil Francis You, Rachelle Rosenberg, Jesús Saiz, Daniel Acuña czy legenda komiksów z Kapitanem Steve McNiven, ale według mnie na szczególne wyróżnienie zasługuje Andrea Sorrentino. Kojarzyć go możecie choćby z jego licznych współprac ze scenarzystą Jeffem Lemirem, choćby przy seriach takich jak Staruszek Logan czy Gideon Falls, a jego wyjątkowa, operująca odważnymi, głębokimi cieniami kreska rozpoznawalna jest wręcz na kilometr. Najlepiej jednak Sorrentino posługuje się kadrami – najlepiej widać to w ilustrowanym przez niego zeszycie z Free Comic Book Day, gdzie rozbijające się na coraz mniejsze panele idealnie budują napięcie aż do przerażającego momentu z ostatniej strony. Warto też zwrócić uwagę na jego kolory – w tym samym zeszycie, operując praktycznie wyłącznie odcieniami czerwieni i szarości nadaje fenomenalnej atmosfery strachu i bezsilności.

Mimo paru wad, dla mnie Tajne Imperium to jeden z najlepszych eventów Marvela ostatnich lat, który nie tylko stanowił świetne dopełnienie sagi Spencera, ale i zapoczątkował okres świeżości w uniwersum Marvela, które od dłuższego czasu wydawało się być mocno zagubione (komentarz na temat tego stanu rzeczy znajdzie się też w samym komiksie). Niestety, nie mogę z czystym sumieniem polecić go nowym czytelnikom – mimo wszystko Tajne Imperium to jednak zakończenie trylogii tomów Spencera i jeśli weźmiecie się za nie bez znajomości dwóch poprzednich, możecie bardzo szybko się pogubić. Polecam więc od razu zainwestować w wszystkie trzy komiksy i zagłębić się w fascynującą lekturę – poznacie Kapitana Amerykę od takiej strony, o jakiej jeszcze nie śniliście.

Artykuł Make America Great Again – recenzja komiksu „Tajne Imperium”! pochodzi z serwisu FLARROW.pl.

Rok temu Square Enix uchyliło rąbka tajemnicy na temat ich gry o Avengers, pokazując nam pierwszy zwiastun. Reakcje graczy były różne, zwłaszcza z uwagi na fakt, że deweloperzy w dość oczywisty sposób sporo zaczerpnęli z Kinowego Uniwersum Marvlea, co objawiało się nie tylko w designach postaci, ale i w fakcie, że drużyna tytułowych Mściciela składała się z tych samych herosów, co ta w filmie z 2012 roku. No, prawie tych samych – nigdzie nie było widać Hawkeye’a.

Niedawno Square Enix prowadziło transmisję na żywo mającą zdradzić nam więcej informacji na temat nadchodzącej gry – najważniejszym ogłoszeniem była jednak informacja, że w grze Hawkeye pojawi się jako grywalna postać. Całe nagranie możecie zobaczyć tutaj:

Co o tym myślicie? Cieszycie się, czy Hawkeye był wam raczej obojętny? Jakie inne postacie ze świata Marvela chcielibyście zobaczyć w nadchodzącej grze? Dajcie nam znać w komentarzach!

Artykuł Hawkeye potwierdzony jako grywalna postać w „Avengers” od Square Enix! pochodzi z serwisu FLARROW.pl.

Vincent D’Onofrio, który w serialu Netflixa Daredevil wcielił się w Wilsona Fiska, lepiej znanego jako Kingpin, zdradził, że chętnie zobaczyłby solowy film o jego postaci w stylu zeszłorocznego Jokera.

Pod koniec tamtego roku Joker z Joaquinem Phoenixem w tytułowej roli zarobił ponad miliard dolarów bijąc szereg rekordów oraz zdobył powszechne uznanie zarówno krytyków, jak i widzów na całym świecie. Z uwagi na sukces filmu wiele osób zaczęło zastanawiać się nad tym, jakie postaci komiksowe również zasługują na mroczny i ugruntowany solowy film – według D’Onofrio dobrym kandydatem będzie Kingpin.

Zapytany przez portal comicbook.com o to, co myśli o filmie o Kingpinie w stylu Jokera, gwiazda Daredevila odpowiedziała:

Jasne, to byłoby super. Myślę, że można z nim [Kingpinem] zrobić jeszcze dużo ciekawych rzeczy, ale nigdy nie wiadomo, w końcu Marvel to taka intensywna marka. Kiedy myślę o Marvelu, od razu do głowy przychodzi mi mnóstwo historii, tak samo zresztą w przypadku DC. Istnieje tyle historii, że aż nie mogę sobie wyobrazić siedzenia w biurze i próbie wymyślenia tego, które należy opowiedzieć. Jako kreatywna osoba, właśnie tak to widzę – jako coś o wiele większego niż moja rola. Po prostu widzę wiele możliwości.

Co myślicie o słowach D’Onofrio? Chcielibyście zobaczyć solowy film o Kingpinie? Dajcie nam znać!

Artykuł Gwiazda „Daredevila” Vincent D’Onofrio chętnie zobaczyłby film o Kingpinie w stylu „Jokera”! pochodzi z serwisu FLARROW.pl.

Na zeszłorocznym Comic-Conie w San Diego ogłoszono pracę nad kilkoma serialami mającymi miejsce w MCU, które zobaczymy na platformie streamingowej Diseny+ – The Falcon and The Winter Soldier, WandaVision, Loki i Hawkeye.

Nadchodząca seria z Jeremym Rennerem w roli głównej dodała Amber Finlayson i Katie Ellwood do listy reżyserów. Kobiety, znane również jako duet Bert and Bertie, są najbardziej znane z pracy nad serialem Troop Zero dla Amazona. Oprócz nich, do ekipy Hawkeye’a dołączył Rhys Thomas, który reżyserował odcinki Saturday Night Live i Comrade Detective.

Co wy o tym myślicie? Dajcie nam znać w komentarzach!

Artykuł Kolejni reżyserzy dołączają do ekipy pracującej nad serialem „Hawkeye” pochodzi z serwisu FLARROW.pl.

Chociaż by ujrzeć dalsze przygody Milesa Moralesa i szeregu innych międzywymiarowych Spider-Manów przyjdzie nam czekać aż do 2022 roku, to już teraz producent nadchodzącego sequelu podpowiada, że może zobaczymy w nim Cindy Moon, czyli Silk – dziewczynę z licealnej klasy Petera Parkera, która została ugryziona przez tego samego radioaktywnego pająka.

Od jakiegoś czasu wiemy że Silk, Spider-Woman i Spider-Gwen będą głównymi bohaterkami żeńskiego spin-offu, którego mamy doczekać się w nadchodzącej przyszłości, okazuje się jednak, że być może Cindy zobaczymy w jeszcze innej produkcji. Phil Lord, współpracownik Millera, na Twitterze zapytał o polecenie innych rodzajów masek, na co Miller odpowiedział grafiką z Silk, która nosi na ustach bandanę jako część jej superbohaterskiego kostiumu.

pic.twitter.com/r9GSRNCoZc

— Christopher Miller (@chrizmillr) July 9, 2020

Chcecie zobaczyć Silk w sequelu do Spider-Man: Uniwersum? Dajcie nam znać w komentarzach!

Artykuł Czy w sequelu do „Spider-Man: Uniwersum” zobaczymy Silk? pochodzi z serwisu FLARROW.pl.

Odkąd ogłoszono, że Flash z Ezrą Millerem będzie luźno bazował na niezwykle popularnym komiksie Flashpoint, wielu fanów zastanawia się, jakie aspekty tej historii pojawią się w adaptacji live-action. Niedawno dowiedzieliśmy się, że w filmie nie pojawi się Thomas Wayne – postać, która w komiksie odgrywała kluczową rolę. Zamiast niego na ekranie zobaczymy Michaela Keatona, który po trzydziestu latach powróci do roli Batmana. Jako że w Flashpoint to Bruce zostaje zamordowany, co motywuje jego ojca Thomasa do przywdziania nietoperzowego kostiumu, łatwo można się domyśleć, że filmowy Flash będzie diametralnie różny od komiksowego pierwowzoru.

To nie koniec zmian względem komiksu: według Insidera oprócz Thomasa Wayne’a w filmie nie zobaczymy także wojny Amazonek z Atlantydą. Zważywszy na to, że to właściwie dwa najważniejsze wątki w komiksie, fani mogą oczekiwać zupełnie nowego podejścia do klasycznej historii.

Co wy o tym myślicie? Wolelibyście zobaczyć wierniejszą wersję Flashpointu na dużym ekranie? Dajcie nam znać w komentarzach!

Artykuł W filmowym „Flashu” nie zobaczymy wojny Amazonek z Atlantydą. pochodzi z serwisu FLARROW.pl.